Wybrali PiS i są szczęśliwi. Tu niemal wszyscy popierają dobrą zmianę
Wieś, w której prawie wszyscy wybrali PiS i Andrzeja Dudę ocenia rządy Prawa i Sprawiedliwości.
Wielkie zdziwienie w wielkich miastach, bo partia Kaczyńskiego sondażowo bije inne na głowę. Klasa średnia czuje się zagrożona, bo przestała być najważniejsza, a języczkiem u wagi są dzisiaj “zwykli ludzie”.
Dokładnie tacy – prości, raczej niewykształceni i żyjący z dala od miejskiego zgiełku ludzie, mieszkają we wsi Kulesze Kościelne, gdzie kandydaci PiS-u zdobyli rekordowe poparcie w skali całego kraju.
Życie w Kuleszach Kościelnych toczy się własnym rytmem. Ostatnio, rytmem muzyki dico-polo. Już od kilku dni toczą się tu dyskusje o nie do końca udanym festynie. – Zenuś nie przyjechał. Zenuś za drogi... – żali się napotkany przez nas mieszkaniec.
Właśnie takimi problemami żyje tu przeciętny zjadacz chleba. A przede wszystkim tym, żeby ten chleb zawsze mieć, bo dla mieszkańców tych okolic nie tylko występ ulubionego zespołu “Akcent” okazuje się wciąż poza zasięgiem.
Mieszkańcy dobrze wiedzą, co się dzieje w kraju i na swój sposób komentują sprawy, którymi żyją ogólnopolskie media. – Ten prosiak cały czas tam łazi – słyszę od napotkanego rowerzysty, który urwał się na chwilę z roboty.
– Mieli go zwalić, ale on łazi ciągle, jak on się tam nazywa, ten zdrowy chłop – ciągnie mieszkaniec Kuleszy. Po chwili orientuję się, że chodzi o prezesa Trybunału Konstytucyjnego. Zdaniem mieszkańców to jedna z osób, które dogadały się z Bronisławem Komorowskim, aby wciąż rządzić Polską i utrudniać “dobrą zmianę”.
Mój kolejny, również sączący piwo rozmówca, doskonale wie, że prezes TK nazywa się Andrzej Rzepliński. Pan Ryszard dokładnie śledzi, jak się toczą sprawy w kraju. Wiedzę czerpie głównie z Telewizji Republika, bo TVN-owi nie ufa za grosz. Monika Olejnik to dla niego żaden autorytet dziennikarstwa, w odróżnieniu od Katarzyny Gójskiej-Hejke, której nazwisko wymienia z szacunkiem.
Mieszkańcy Kuleszy Kościelnych nie są w stanie wytłumaczyć, dlaczego właśnie w ich wsi żyje tak wielu PiS-owców. Są podzieleni politycznie na umiarkowanych zwolenników nowej władzy, oraz tych, którzy całym sercem wierzą, że drużyna Kaczyńskiego odmieni Polskę.
Wiedzą doskonale, że to prezes PiS rozdaje karty w całym kraju. Ale oni właśnie tego oczekują, bo w nim widzą lidera zmiany, żeby nie powiedzieć - wybawcę.
W czasie kilkugodzinnej wizyty nie udało nam się znaleźć nikogo, kto popiera Platformę lub Nowoczesną. Palcem wskazano nam tych, którzy głosowali na PSL. Tu niemal wszyscy z dumą oznajmiają, że właśnie u nich we wsi Andrzej Duda zdobył największe poparcie w całym, “wstającym z kolan” kraju. I nie mogą się doczekać zapowiadanej wizyty prezydenta w Kuleszach.
Tu sukces PiS mierzy się w koszykach pełnych zakupów, co stało się możliwe dzięki programowi 500 plus. Ludzi nie martwi przyszłość, bo i tak nigdy w nią specjalnie nie wierzyli. PiS to dla nich lepsze “dziś” i to się liczy. Wierzą, że władza ma pomysł, skąd wziąć pieniądze. Ostrzeżenia o domku z kart, który prędzej czy później może zamienić się w ruinę, uważają za “wrzutki” mające zdyskredytować środowisko, które ich problemy stawia na pierwszym miejscu.
Ludzie doskonale pamiętają wizytę Beaty Szydło, która odwiedziła ich wieś w czasie kampanii. Kandydatka na urząd premiera mówiła wtedy, że Polska potrzebuje dobrego gospodarza. Kilkaset osób obecnych na spotkaniu uwierzyło w te słowa. I choć dziś wyliczają konkretne, niezrealizowane obietnice,jak na przykład darmowe leki, mówią zgodnie: “Dajmy PiS-owi czas”.
Mieszkańcy pobłażliwie się uśmiechają gdy wspominam o zagrożeniu demokracji i marszach KOD. – Gdy Pani Kempa była u wielkiej pani redaktor Olejnik i pytała ją, w jaki sposób PiS zagraża demokracji, ta nie potrafiła odpowiedzieć – słyszę pod sklepem tuż obok urzędu gminy. Tu nikt nie chodzi na marsze protestacyjne. Ludzie wreszcie poczuli, że ktoś chodzi za ich sprawami i ma szczerą chęć pochylenia się nad ich losem.
– My jesteśmy prości ludzie. Tu nikogo nie interesuje Trybunał, to są dla nas odległe sprawy. Dla nas liczą się rzeczy, które odczuwamy na własnej skórze, takie jak 500 plus – mówią wyborcy PiS.
Kuleszanie chwalą program PiS. Nie wszyscy go znają, ale pamiętają, że jest dobry. Starszy mężczyzna, siedzący na ciągniku pod cmentarzem mówi jednak gorzkim tonem: – leki obiecali dla emerytów, a nic się o tym teraz nie mówi. Leki są drogie – słyszę. Ale gdy pytam, czy nawet jak PiS nie dopłaci emerytom do leków, to zmieni zdanie w wyborach, odpowiada. – I tak będę na nich głosował.
Tekst: Krzysztof Majak
Zdjęcia: Mateusz Trusewicz